Dzień 11.

Tydzień drugi.

         Ostatni dzień pracy w tym tygodniu. Przecież jutrzejszego spotkania na pikniku, przy grillu i innych atrakcjach, a zapewniam Was, że będą, nie liczymy. Przygotujcie się na każdą pogodę, bo zastanawiamy się jaką wersję zamówić. Deszczową i smutną, że już za kilka dni finał i koniec Lata w Teatrze, czy słoneczną radosną, że jeszcze całe kilka dni razem.

         Dzisiaj za to było dużo pracy, zrobiliśmy kilka ciekawych etiud, z każdym dniem nabierają bardziej zwartej formy i precyzji, chociaż tu jak zwykle będziemy się czepiać, bo już tacy jesteśmy i właśnie za to nas kochacie. Prawda? My Was też, dlatego karmimy Waszą wyobraźnię nowymi inspiracjami, zmianami, ulepszeniami... i czekamy na efekty.

         Przekonaliście się dzisiaj, że praca w mniejszych grupach jest wydajniejsza i bardziej interesująca, dlatego głównym punktem dzisiaj była instalacja sensoryczna, a my wyciągaliśmy artystów do poszczególnych etiud, oraz nagrywaliśmy różne dziwne głosy do wykorzystania w pokazie. Montowaliśmy je na bieżąco, więc efekty mogliście usłyszeć na omówieniu końcowym.

         Cóż, pierwszą część pokazu mamy zrobioną, instalacja się kończy, zakończenie mamy, brakuje tylko kilku etiud, które już są, ale o tym jeszcze nie wiecie. Nawet robiliście już je. Dziwne nie? Teatr kryje w sobie tyle magii....

         Zastanawia mnie tylko skąd macie kolejne pomysły, co chwilę ktoś przychodzi i mówi, a gdybym tak wziął... i tym....a potem...... sam już zacząłem się gubić i nie wiem czym nas zaskoczycie na pokazie. Od przybytku głowa nie boli, podobno...bo Franka trochę boli. Chyba nie dlatego, że próbował przesunąć głową naszą scenę? Franek następnym razem musisz się skonsultować z architektem i wybrać odpowiednie narzędzia. Tymczasem okłady z lodu na głowę, a jutro na żołądek.

P.S. Tak, naprawdę jutro też zrobimy kilka etiud. Ale ciiiiiii.....

8.07.2016