Dzień 6.

Dzień 6.

         Zgodnie z ustaleniami kontraktu, dziś dzień ulgowy. Mniej teatralny, a bardziej integracyjno-rozrywkowy.

Dużo czasu na zabawę, rozmowy, zwłaszcza podczas przygotowywania przepysznych sałatek warzywnych, owocowych, mieszanych i dziwnych. Do najdziwniejszych należała sałatka z kiszonej kapusty i owoców. Ktoś wykazał się kosmicznym wyczuciem smaku, bo sałatka znalazła wielu zwolenników i wszyscy nawet przeżyli.

         A skoro przeżyli, posilili się, to mogliśmy pobawić się w improwizacje, co bardzo lubicie i my też. Zwłaszcza w Waszym wykonaniu. Scena u fryzjera mogłaby się znaleźć na liście najlepszych skeczy kabaretowych, a odwiedziny w szpitalu były dla mnie szokiem z którego nie mogłem się otrząsnąć przez ładnych kilka minut. Ciekawe, co za chochlik podpowiada Wam te wszystkie zwariowane pomysły.

         Żeby pozostawić niedosyt, skończyliśmy improwizacje na rozmowach z duchami i zajęliśmy się malowaniem płotu. Tak, płotu. Skorzystaliśmy z okazji, że mamy tak pracowitą i kreatywną ekipę i postanowiliśmy zlecić im małe prace remontowe. Już wkrótce zabieramy się za remont dachu.... taki żart. Oczywiście płot będzie jednym z elementów instalacji, która zaczęła powoli kiełkować, tak jak kapsuły czasu, które wypełniają się wybuchowymi wspomnieniami, pamiątkami i różnościami wszelkiej maści.

         Ciężko było się rozstawać, ale jutro dzień wolny, nabierzcie siły, bo od poniedziałku jeszcze więcej wszystkiego.

P.S. Kuba pamiętasz? Jeśli ta czarodziejska różdżka działa, opowiesz mamie dowcip o 13.13. Masz tylko minutę bo o 13.14 praca domowa.

 

Galeria zdjęć: